fbpx
Menu
książki

Opowieści z trzepaka, kilka słów o tym jak wyglądało wspaniałe dzieciństwo

opowieści z trzepaka

Trzepak, miejsce osiedlowych spotkań w latach 70-, 80- i 90-tych. Dzisiaj trudno szukać go na nowo powstałych osiedlach czy wypatrzyć na podwórkach. Ale nie u mnie. Ten symbol dzieciństwa nadal znajduje się i u mnie, i u moich rodziców i u teściów też. Co jak co, ale trzepak zostaje!

Opowieści z trzepaka

Wydawnictwo Znak wiedziało co robi przysyłając mi tą książkę! A ja instynktownie przeczuwałam, że będzie dobra. Po raz kolejny moja czytelnicza intuicja mnie nie zawiodła. „Opowieści z trzepaka” dosłownie połknęłam na jeden raz. Co takiego w swojej książce ukryła Paula Tyczka, że chce się czytać?

opowieści z trzepaka

Powrót do przeszłości

Nie oszukujmy się, jesteśmy już w takim wieku, że wspominamy dzieciństwo. Porównujemy nasze wspomnienia z realiami w jakich dorastają nasze dzieci. Coraz częściej mówimy „ja w twoim wieku…” i z politowaniem patrzymy jak dzieci tracą dzieciństwo wgapiając się w telewizor czy tablet. Sama złapałam się już na tym, ze nie rozumiem pewnych młodzieżowo – dziecięcych fenomenów! To znak czasu, jestem o tym przekonana. Dlatego tym bardziej chciałam zaczytać się w „Opowieściach z trzepaka”. Choć wiele tematów dotyczy bardziej mojej mamy (tak w ogóle to właśnie pożyczyłam jej tą książkę) to i mnie zakręciła się w oku łezka wzruszenia.

Dzieckiem być

Wróćmy na moment do czasu, kiedy mieliśmy po 5-8 lat, pamiętacie? Dla mnie to czas spędzony na dworze aż do zmroku. To wieczorynka, na którą nie można było się spóźnić, bo inaczej nie byłoby już żadnej bajki. Tak, życie telewizyjne dziecka trwało od 19.00 do 19.20. Pamiętacie swoją ulubioną dobranockę? Ja tak! Koralgol, miś Uszatek, Smerfy i Muminki to byli moi faworyci. Pamiętam szkolny fartuszek, choć my używaliśmy ich tylko przez jeden rok, potem odeszły do lamusa. Pamiętam szpan i spojrzenia innych, kiedy przyniosło się do szkoły walkmana. A w uszach dzwoni mi sygnał jaki słyszało się dzwoniąc po internet.

Moje pokolenie pisało wypracowania przy użyciu encyklopedii, a coca-colę piło na święta. Na święta w babcinej wannie pływał karp, była to dla nas atrakcja. Wszystko dlatego, że byliśmy nieświadomymi dziećmi. Na szczęście dziś to się zmieniło.

opowieści z trzepaka

Łzy wzruszenia

Paula Tyczka sprawiła, że na moment stałam się mała dziewczynka, ze zatęskniłam za własnym dzieciństwem. Nie raz polały się łzy nad tą książka. Największe kiedy dotarłam do rozdziału o zegarynce i zobaczyłam zdjęcie telefoniki. Moja babcia tak pracowała i miałam okazje raz zobaczyć ją w trakcie pracy. Pamiętam, ze pozwoliła mi nawet wetknąć kabelki w odpowiednie miejsca. Nadal mam gdzieś w środku to uczucie podziwu, że ona tak dobrze wie gdzie, co i jak i jeszcze rozumie co ta osoba po drugiej stronie powiedziała. Musicie wiedzieć, że jakość dźwięku nie była najlepsza.

„Opowieści z trzepaka” -podróż sentymentalna

Czytając tą książkę znów stałam się pięcioletnia dziewczynką, pełną podziwu dla świata, jego skomplikowania, pełna marzeń. Wróciłam do czasów beztroski, radości, zabawy i prostego szczęścia. Paula Tyczka sprawiła, że świat dookoła mnie się zatrzymał, problemy gdzieś zniknęły, a zmęczenie dniem codziennym zeszło na dalszy plan. Z nieskrywaną radością poszłam skakać z córkami w gumę i zajęłam się moim zwierzątkiem – tamagotchi. Kolejny dzień próbuje wyjaśnić Rozalce na czym polega zabawa nim, ale dzieci nowej ery, przyzwyczajone do Toca Boca nie sa w stanie zobaczyć w tych pikselach tyle co ja!

Jeśli chcecie zrobić komuś nieziemską przyjemność to powinniście kupić „Opowieści z trzepaka” jako świąteczny prezent. Wasza mama czy babcia z pewnością będą zachwycone, a jeśli jesteście w wieku 35+ to koniecznie przeczytajcie ją z dziećmi. Bo tłumaczenie im, ze nie było tabletu, telefonu, bajek na Netflixie ani supermarketów wcale nie jest proste.
opowieści z trzepaka
Za możliwość przeczytania, odbycia sentymentalnej podróży i zrecenzowania tej książki dziękuję Wydawnictwu Znak. Książkę znajdziecie w księgarni Znak.com.pl.
About Author

Absolwentka Komunikacji Społecznej na Politechnice Śląskiej. Obecnie mama trzech cudownych córek - Rozalki,Florki i Kaliny, oraz berneńskiego psa pasterskiego - Riko. Uwielbiająca rolę Home Manager'a, pretendująca do miana Perfekcyjnej Pani Domu fanka książek historycznych i obyczajowych, a także niepoprawna romantyczka.

Facebook