„8000 zimą” – kiedy zobaczyłam tą książkę na stole u cioci, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Są takie tytuły, które działają właśnie w ten sposób – przyciągają. Przyciągają czytelnika tak, jak ośmiotysięczniki przyciągają wspinaczy. Jedyna różnica to ryzyko, nie ma go podczas czytania o wspinaczce. Czym dla wspinacza jest walka o zdobycie najwyższych szczytów w najgorszej porze roku? Co takiego pcha ich do podjęcia ogromnego ryzyka. Do działania, które w najgorszym wypadku może zakończyć się utratą życia?
8000 zimą
Czytając starałam się zrozumieć. Nie powiem, żeby to było łatwe dla kogoś, kto nie uprawia regularnych wycieczek po górach. Kto nie ma doświadczenia nawet na ściance wspinaczkowej. Z pewnością nie jestem w stanie zrozumieć siły przyciągania gór. Nie umiem wyobrazić sobie jak to jest wisieć na pionowej ścianie podczas mroźnej zimy, w wietrze wiejącym z ogromną siłą. Natomiast umiem wczuć się w opis odczuć, umiem wyobrazić sobie sytuacje, gdy będąc o krok od osiągnięcia celu trzeba zawrócić.
Historia napisana himalaizmem zimowym i jego bohaterami jest niezwykle ciekawa i bogata. 14 szczytów, których wysokość wznosi się powyżej 8000 metrów. Gdzie powietrze jest rzadsze, gdzie oddycha się inaczej, gdzie temperatura jest niższa niż -40 stopni. Ośmiotysięczniki zimą to ciągłe wyzwania dla wspinaczy. Góry, które swoim majestatem przyciągają, ale i sieją grozę. Ośmiotysięczniki to historia polskiego himalaizmu, większość szczytów, które zdobyte zostały w porze zimowej zdobyli Polacy. Legendarne nazwiska jak Kukuczka, Wielicki, Bielecki, Hajzer, Rutkiewicz zna chyba każdy z nas. Myślę, że większość dobrze pamięta historię sprzed kilku lat, głośną akcję ratunkową na Nanga Parbat. Elizabeth Revol została w wielkim stylu uratowana przez Denisa Urubko i Adama Bieleckiego. Tuż pod szczytem na zawsze został Tomek Mackiewicz, człowiek, dla którego Nanga była całym życiem. To nie jedyna śmierć w wysokich górach, jednak odbiła się głośnym echem stosunkowo niedawno.
Walka z samym sobą
Według wspinaczy próba zdobycia tak wysokich gór jest walką ze samym sobą. Długie dni, a czasami tygodnie czekania na odpowiednie warunki pogodowe. Ciężar podjęcia decyzji czy przeć naprzód czy wycofać się. Nierzadko tuż przed szczytem. 100 metrów od szczytu = godzina wspinania, do tego ryzyko schodzenia ze szczytu w ciemności, groźba zbliżającej się burzy. Bywa, że ciężko podjąć decyzję lub idzie się dalej ryzykując własnym życiem.
Od roku 1980 do 2016 zdobyto trzynaście z czternastu ośmiotysięczników. Himalaistom nadal opiera się K2, druga co do wysokości góra świata. O K2 mówi się Dzika Góra, ponieważ z każdej strony jest nieprzyzwoicie stroma. O ile udało się zdobyć ją latem, o tyle zimą długo się opierała. Książka „8000 zimą” kończy się w momencie, kiedy polscy wspinacze planowali wyprawę na rok 2000/2021. Ostatni ośmiotysięcznik został finalnie zdobyty 16 stycznia 2021 roku przez dziesięciu Nepalczyków.
Warto sięgnąć
Niezależnie od nastawienia do wspinaczki wysokogórskiej warto sięgnąć po tą książkę. Poza dawką ogromnej wiedzy z zakresu himalaizmu oraz historii „8000 zimą” rozpalają ciekawość i przenoszą nas na strome zbocza pokryte lodem. Dokładne opisy pozwalają na uruchomienie wyobraźni, zmuszają do szukania dodatkowych informacji oraz zdjęć z wypraw, a także sprawiają, że zaczynamy marzyć o tym, by osobiście doznać „zapalania szczytów”.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości cioci Gosi – dziękuję za pożyczenie :*
A was odsyłam TU. Bo ciocia nie da rady pożyczyć każdemu.