Książki, uwielbiam je, kocham zapach nowych, uwielbiam wracać do tych z dzieciństwa. I choć nasze życie zdominowane jest przez telewizję i internet, to świat bez słowa drukowanego byłby niepełny. Czytamy zbyt mało, czasem przez kilka lat nic. Nie odwiedzamy bibliotek, księgarni, czasem wdepniemy do Empiku, bardziej po płytę czy kartkę na jakąś okazję. A czytanie jest bardzo ważne. Książki to element życia, element rozwoju, który jest dla naszych dzieci niezbędny.
Książki pozwalają poznawać świat, uruchamiają wyobraźnię, wzbudzają ciekawość. Nasza w tym głowa, by zaszczepić w dzieciach miłość do książek, szacunek i chęci czytania. Jednak, aby tak się stało sami musimy być przykładem, czytać, czytać dzieciom, czytać wspólnie. My, dorośli, wiemy już jakie pozycje są dla nas ciekawe, interesujące. Mamy swoje upodobania i gusta literackie. Natomiast dzieci dopiero je kształtują, dość proste, prawda? I tu nasuwa się pytanie – jakie książki warto czytać maluchom, jakie kupić dla roczniaka, 2, 3, 4-latka. Dlatego dziś podzielę się z wami naszą książkową przygodą i pokażę jakie książki najbardziej podobały i podobają się małej. Być może będzie to dla was pomoc przy wyborze książek dla dzieci. Zwłaszcza, że nadchodzi sezon prezentów, a książka zawsze jest dobrym pomysłem na prezent.
Książki dla najmłodszych
To, że dziecku warto czytać już w czasie ciąży nie podlega dyskusji. Jednak kiedy nasz maluch zaczyna być na tyle kontaktowy, że zauważa ciekawe (naczynia, sztućce, makarony, itp.) i mniej ciekawe (zabawki) rzeczy, warto zacząć przygodę z książeczkami. Świetnie sprawdzają się tu książeczki sensoryczne, gumowe, które można zabrać do wanny i proste teksturowe książki z obrazkami.
Książeczki sensoryczne – posiadają elementy wspierające rozwój dziecka, mają elementy o różnych fakturach. Mięciutkie futerka, gładkie błyszczące materiały, brokatowe poduszki czy ostre, drapiące szczotki. Takie książeczki oswajają dziecko z różnorodnością i zawsze są ciekawe. Moja 3,5-latka nadal uwielbia je oglądać, dotykać i mówić, co jest miłe w dotyku a co nie.
Gumowe książeczki – sprawdzają się w wannie i podczas ząbkowania. To bezpieczne książeczki, jednak trzeba pilnować dzieci, bo skoro można dziamać gumową to tekturową chyba też? Jednak nie musimy się martwić, kiedy taką książeczką bawi się jeszcze leżące dziecko, ponad to łatwo ją umyć i utrzymać w czystości.
Książeczki tekturowe – mają grube strony, łatwe do przewracania dla małych rączek. Są małych rozmiarów, a obrazki w nich umieszczone zajmują prawie całą stronę. Dzięki tym książeczkom dzieci łatwo przyswajają wiedzę. Kiedy otwieramy stronę, na której jest słoń, to jest tam tylko słoń, nic nie odwraca uwagi malucha i bardzo łatwo zapamiętuje on jak wygląda słoń, statek czy kwiatek.
Książki dla trochę większych dzieci
Dwulatki są już bardziej wymagające, potrafią mówić (lepiej lub gorzej, ale coś tam już mówią). Zaczynają zadawać pytania, są ciekawskie i większość książek dla maluszków mają już w małym paluszku. W naszym przypadku nadal sprawdzały się książki tekturowe, jednak już nieco bardziej zaawansowane. Postawiłyśmy na serię „Mała dziewczynka”. Dlaczego akurat na tę? Bo mnie się spodobały, po akurat dużo było ich w księgarniach, kioskach. Wreszcie dlatego, że musiałam je czytać tyle razy dziennie, że mała nauczyła się ich na pamięć. W tych książeczkach obrazki są ściśle powiązane z treścią, więc dziecku łatwo dopasować do siebie te dwie rzeczy. Fajne jest też to, że książeczki są tematyczne, co ułatwia poznanie otaczającego dziecko świata. Ja wybrałam konkretną serię, ale wybór jest ogromny i warto się nimi zainteresować.
Przy dwuletnich dzieciach sprawdzają się również wszelkiego rodzaju wierszyki, rymowanki. I tu szaleństwo na całego. Możemy sięgać po klasykę i czytać „Lokomotywę”, „Katar” czy „Słonia Trąbalskiego”. A możemy wybrać wierszyki opisujące na przykład zjawiska pogodowe, różnice między porami roku, dniem i nocą. Niektóre wierszyki są tak proste, że dwulatek szybko nauczy się ich na pamięć i chętnie będzie powtarzać. Z czasem wierszyki są bardziej zaawansowane, a dziecko coraz ciekawsze. Wtedy sięgamy po kolejne pozycje.
Kiedy czytamy dziecku książki do snu okazuje się, że wierszyki mogą być zbyt krótkie. Sięgamy więc po coś dłuższego, z fabułą, ale nadal dopasowanego do dziecka. I tu znów możemy sięgnąć po klasyczne bajki: „Czerwony kapturek”, „Jaś i Małgosia”. Możemy sięgnąć po książki stworzone na bazie scenariuszy filmów animowanych: „Kraina Lodu”, „Klinika dla pluszaków”. Możemy też sięgać po książeczki pisane obecnie, w których akcja osadzona jest w naszej rzeczywistości. My znów sięgnęłyśmy po serię książek, tym razem są to przygody Basi. Mamy 11 książek, w każdej z nich osobne opowiadanie, które (podobnie jak w przypadku serii „Mała dziewczynka”) przybliża dziecku pewien temat. Faworyt – „Basia i dentysta” – Rozalia uwielbia tą książkę. I tu myślę, że również nie poprzestaniemy na obecnej liczbie pozycji.
I jeszcze książeczki edukacyjne, czyli takie, które w fajny sposób uczą liter, cyfr, kolorów, kształtów. Są przygotowane w taki sposób, że czy chcemy czy nie dziecko zainteresuje się nimi. Możemy takimi książeczkami uraczyć już najmniejszych, teoretycznie nie dadzą wiele, ale w praktyce ułatwią późniejszą naukę.
A jakie są ulubione książki waszych maluchów?
.
.
.
.
************************************************************************************************************
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad
i udostępnisz go dalej.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.