Przez ostatnie cztery tygodnie miałam przyjemność testować fotelik Maxi Cosi Emerald. Jak podaje producent to fotelik dla dzieci od urodzenia do mniej więcej 7 roku życia. Tak się złożyło, że mam trzy obiekty badawcze, które mieszczą się w tym przedziale wiekowym. Chyba bardziej kompleksowej recenzji tego fotelika nie znajdziecie w internecie. W teście brała udział trójka dzieci w wieku 1 rok, 3 i 7 lat, dwa samochody – Seat Leon FR i Jeep Grand Cherokee. Ale najpierw opowiem kilka słów o samym foteliku. Wszystko po to, żebyś wiedziała o nim jak najwięcej.
Maxi Cosi Emerald
Emerald to fotelik stworzony przez znaną dziecięcą markę – Maxi Cosi. Wielu rodziców wybiera pierwszy fotelik z dostępnych w ofercie tej marki. Jak podano na stronie producenta jest to fotelik, którego można używać już od urodzenia (około 40 cm długości dziecka) do mniej więcej siódmego roku życia (lub 125 cm albo 25 kg). Fotelik dostępny jest w trzech kolorach: szarym, grafitowym i czarnym. Fotelik spełnia normy i-Size, wyposażony jest w system mocowania isofix oraz nogę stabilizującą. Dzięki temu posiada najprostszy system montażu, tego się po prostu nie da zamontować źle. Jeśli w okienkach kontrolnych nie widzimy zielonego pola to znaczy, że jeszcze nie jest zamontowany tak jak trzeba. Mnie udało się zamontować go bez pomocy męża i bez zerkania w instrukcję – jest tak intuicyjny. Jednak nie byłabym sobą, gdybym po wszystkim nie zajrzała do instrukcji i nie upewniła się, że wszystko zrobiłam tak jak trzeba.
Inne foteliki, których używamy:
– Joie Stages
– Axkid Wolmax
– Kiddy Evolutnion Pro 2
Testowanie Maxi Cosi Emerald
Pokażę wam jak siedzi w nim roczna Kalina (ubranka na 80cm), prawie 3,5-letnia Florka (wzrost 100cm) oraz niespełna ośmioletnia Rozalia o wzroście 125 cm i 25 kg (ostatni dzwonek). Moim zdaniem posiadam bardzo reprezentacyjną grupę badawczą, dlatego cieszę się, że właśnie teraz fotelik trafił do nas.
Kalina
Kalina zaczęła jeździć w tym foteliku na przełomie 10 i 11 miesiąca życia. Bezsprzecznie była to dla niej miła przesiadka. Zaskoczona widokami przestała płakać w czasie jazdy i z ciekawością obserwuje co dzieje się za oknami. Kalina używa fotelika ustawionego oczywiście tyłem. Zgodnie z normą i-Size dzieciaki do 15 miesiąca życia MUSZĄ podróżować tyłem. Kala nosi rozmiar 80/86 i waży 9 kg, jest dzieckiem, które samodzielnie chodzi. W foteliku czuje się bardzo komfortowo. Ma dużo miejsca zarówno na długość, jak i na szerokość. Pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa trzymają mocno, a ich odpięcie nie jest proste dla dziecka w tym wieku. Według norm i naklejek na foteliku używamy go tyłem dla dzieci od 40 do 105 cm lub przodem od 100 cm. Kalina jeszcze długo będzie jeździła tyłem, natomiast Florka może już jeździć przodem.
EDIT!
Kalina w wieku dwóch lat bez problemu radzi sobie z odpięciem klamry… Co jak co, ale tego się nie spodziewałam…
Florka
Florka, nasza metrówka, równe 100 cm wzrostu. W teorii może jeździć w tym foteliku jeszcze tyłem (i jeździ tak w Wolmaxie), w praktyce wygodniej jej przodem. Cały czas używa jednak pięciopunktowej wewnętrznej uprzęży. W foteliku Maxi-Cosi jest jej wygodnie, pasy mają jeszcze zapas, zagłówek także. W ustawieniu fotelika tyłem ma mniej miejsca na nóżki niż w Axkidzie. Nie oszukujmy się jednak, że wzrost ma w górnej granicy do jazdy tyłem w tym foteliku. Jednocześnie jeszcze trochę jej brakuje aby używać do zapinania tylko pasa samochodowego.
Rozalia
Specjalnie wpakowałam ją w ten fotelik, żeby sprawdzić jak wygląda 125 cm, czyli absolutnie górna granica wzrostu podawana przez producenta. No cóż, przy wzroście 125 cm nie ma szans na to, aby dziecko zmieściło się do fotelika. Zagłówek wyciągnięty został na maksa a i tak jeszcze brakuje. Myślę, że dziecko wyższe niż 120 cm nie ma szans w nim jeździć. Chyba, że ma bardzo krótki tułów, a nogi długie. Siedzisko na szerokość spoko, pupa wchodzi bez problemu, pas biodrowy idzie po udach – ok. Jednak to co dzieje się z górną częścią ciała nie może mieć miejsca. Na zdjęciu bardzo dobrze widać, że fotelik jest za mały dla dziecka o wzroście 125 cm.
Podsumowanie
Podsumowując swoje przemyślenia na temat fotelika muszę przyznać, że jestem z niego zadowolona. Akurat stoimy przed wyborem fotela dla Kaliny i myślę, że ten model będzie się nadawał. Trochę brakuje mi w nim możliwości obrotu w celu wygodniejszego wsadzenia dziecka. Ale i bez tego jest bardzo fajny. Wsadzenie malucha w fotelik to także kwestia przyzwyczajenia. Ani Joie Stages, ani Axkid Wolmax nie są obracane. Więc skoro byłam w stanie wkładać w fotelik dwie starsze córki, to i teraz spokojnie sobie poradzę. Właśnie dlatego moim zdaniem opcja obrotu jest wygodna, ale nie jest konieczna. W moim odczuciu fotelik jest bardzo sympatyczny. Fotelik jest zgodny z normą i-Size. Zastosowano w nim także technologię G-Cell. Krótko mówiąc to układ sześciokątnych komórek (jak plaster miodu) wbudowany w boki fotelika. Działa jak dodatkowa strefa zgniotu, pochłania siłę uderzenia – ale o tym nie chcemy się przekonywać.
W obu samochodach bardzo dobrze leży, montaż na isofix to duże ułatwienie i praktycznie zerowe ryzyko złego montażu. Zdjęcia, które widzicie we wpisie wykonane są w obu samochodach. Przy czym jedynie do jeepa wejdą nam wszystkie foteliki na tylną kanapę. Patrząc na to jak rosną moje córki, jestem pewna, że ten fotelik starczy do około szóstego roku życia. Później spokojnie można przejść na fotelik z trzypunktowymi pasami.
Mam nadzieję, że przedstawiając fotelik z perspektywy trójki dzieci będzie ci łatwiej podjąć decyzję. Pamiętaj jednak, że nic nie zastąpi przymiarki fotelika do samochodu i dziecka do fotelika.