Kilka osób zadało mi pytanie „ale po co wy właściwie jedziecie nad morze teraz, zimą? To przecież bez sensu”. Tak się utarło, że jak zima to muszą być góry, a jak lato to wtedy nad morze. Początkowo i my myśleliśmy o spędzeniu kilku dni w górach, ale polecenie nam pewnego miejsca przeważyło szalę na korzyść morza. Tak prawdę mówiąc do tej pory bywałam nad morzem tylko w sezonie. W dzieciństwie na koloniach, w ostatnich latach końcem sierpnia z dzieciakami. Wybieraliśmy prywatne kwatery, ale po tym wyjeździe zastanawiam się na ile nam się to opłacało.
Z polecenia znajomego mojego męża wybraliśmy się tym razem do Jarosławca, do Król Plaza SPA. W dalszej części wpisu opowiem o tym co zimą ma do zaoferowania Jarosławiec, co można robić w okolicy. A na koniec opowiem o miejscu, w którym mieszkaliśmy, bo zdecydowanie jest godne uwagi.
Nad morze zimą – Jarosławiec
Jarosławiec to niewielka wieś w województwie zachodniopomorskim. Patrząc przez pryzmat sezonu letniego miejsce pełne ludzi, tętniące życiem. Zimą – pogrążone w letargu, puste, można powiedzieć, że zamknięte na cztery spusty. Atrakcje czynne latem – zimą nie istnieją. Czynne są dwa spożywcze sklepy. Cała reszta wygląda na opuszczone. W sezonie możecie odwiedzić latarnię morską, muzeum bursztynu oraz motylarnię z papugarnią. Zimą musicie trafić w takie dni, żeby chociaż latarnia była otwarta dla zwiedzających. Można do niej wejść we wtorki i piątki między 11.00 a 12.00. Nam się udało wejść w piątek, widok cudowny, ale trafiliśmy na wietrzny dzień i nie byliśmy na górze zbyt długo.
Za to skorzystaliśmy ze spacerów po plaży. Zastanawiałam się czy brać nad morze wózek dla Flo, ale doszłam do wniosku, że to bez sensu i miałam rację. Aby dotrzeć na plażę trzeba było zejść po schodach, początkowo plaża była bardzo kamienista, nie na małe kółka wózka spacerowego. Zresztą dwulatka z powodzeniem może chodzić na własnych nogach. Na tym urlopie pokazała nam, że potrafi iść na długi spacer i nie potrzebuje wozidła. W Jarosławcu zimą nie ma co spacerować po deptaku – poza mieszkańcami, którzy ewentualnie remontują i przygotowują budki na sezon, nie ma tu żywej duszy. Sam deptak jest krótki, jego przejście zajmuje 3 minuty. Dlatego lepiej zejść nad morze i spacerować plażą. Około 2 km od zejścia numer 4 plaża jest już piękna i szeroka.
Nocleg nad morzem – Król Plaza SPA
Miejsce na noclegi wybraliśmy z polecenia. Ale chyba na początku już o tym wspomniałam. W każdym razie nie zawiedliśmy się i z czystym sumieniem możemy polecić to miejsce i wam. Król Plaza SPA to hotel w samym centrum Jarosławca. Do dyspozycji gości są pokoje od 18m2 po apartamenty 53m2. Ze względu na dzieci zdecydowaliśmy się właśnie na taki apartament. Brałam pod uwagę, że pogoda może być różna, więc przestrzeń do zabawy była ważną dla mnie rzeczą. Widziałam oczywiście na stronie hotelu jak wyglądają pokoje, ale wejście do apartamentu na piątym piętrze wprawiło mnie w prawdziwy zachwyt.
Dziewczyny były tak zachwycone, że początkowo nie chciały odkleić się od okien. A ja doskonale je rozumiem, udało nam się trafić na fajną pogodę, mimo, że to przełom lutego i marca. Większość czasu świeciło słońce, kilka momentów z deszczem było tak mało znaczące, że i tak można było z powodzeniem iść na spacer. W hotelu za to korzystaliśmy ze wszystkich udogodnień. Ważne było dla nas pełne wyżywienie, tu podawane jest w formie szwedzkiego stołu, więc nie martwiłam się, że nie trafi w gust dzieciaków. Tymczasem obie jadły jak szalone i nie martwiłam się, że będą głodne do kolejnego posiłku. Pyszne jedzenie, świeże pieczywo, lekkie menu – mogłabym tak jeść każdego dnia (tylko kto mi ugotuje?).
Sam hotel oferuje nam szereg udogodnień. Począwszy od SPA, gdzie można skorzystać z wielu zabiegów, przez strefę basenową, po pokój zabaw dla dzieci i muzykę na żywo. Najwspanialsze jest to, że dzieciaki w każdym z tych miejsc znajdą coś dla siebie. Rozalka, jak na prawdziwą małą damę przystało udała się na manicure w ramach Kids SPA, ja zdecydowałam się na pedicure. A Szymon z Florką w tym czasie świetnie bawili się na basenie, w jacuzzi i saunach. Po wszystkim spotkaliśmy się w pokoju zabaw, dzieci mogły poszaleć, a my posiedzieć. Przy czym nie mam zdjęć z tych miejsc, bo bardzo często zostawiałam telefon w pokoju i odcinałam się chłonąc każdą chwilę.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.