Miałam w planie wrócić do podsumowań miesiąca, byłoby to łatwe biorąc pod uwagę datę urodzenia Florki. Ale jakoś tak te plany mi nie wyszły. Nie wiem czy to czyste lenistwo, czy zima, czy chwilowy brak internetu. W każdym razie zbiorę się do tego za jakiś czas. Ale dziś pokuszę się o opisanie tego co zmieniło się w domu po pojawieniu się Flo. Bo noworodek w domu zazwyczaj wiele zmienia, ale można łatwo się w tych zmianach odnaleźć – jeśli tylko się chce.
Pierwsze dni w domu
Pierwsze dni jakie noworodek spędza w domu to aklimatyzacja do nowych warunków. Było to dość ciężkie w naszym przypadku. Ja ledwo się ruszałam po cesarce, a Florka zdążyła się przyzwyczaić do temperatury panującej w szpitalu. A to znaczy, że nasze 21 stopni w domu to dla niej był mróz. Nie mam pojęcia czemu w tych szpitalach tak grzeją, wypociłam tam z siebie ze dwa kilo, a te biedne dzieciaki dodatkowo były jeszcze pozawijane w rożki. Więc pierwsze co musieliśmy zrobić to podnieść temperaturę, i w dzień i w nocy. To był strzał w dziesiątkę, bo Florka od razu stała się spokojniejsza. Minusem było pojawienie się potówek, więc po około dwóch tygodniach zmniejszyliśmy temperaturę nocną. Wiem, że muszę przyzwyczaić małą do nieco niższych temperatur, bo sezon grzewczy się skończy i wtedy naprawdę nocą będzie chłodniej.
Mając w domu noworodka zmienia się też nieco nasz plan dnia, jego rytm. Różnie jest w różnych domach, jednak ja staram się od początku wprowadzić stały rytm dnia. Są czynności, które ten rytm wyznaczają i dają poczucie spokoju, zarówno rodzicom, jak i dziecku.
Noworodek i jego plan dnia
Postanowiłam użyć tego samego planu, który sprawdził się przy Rozalce. Na początek stała była godzina kąpieli – 21.00. Kąpiel stała się naszym rytuałem. Po miesiącu wprowadziłam instytucję piżamki. Tak by Florka kojarzyła, że mamy kąpiel, piżamkę, jedzenie i idziemy spać. Sprawdziło się z Rozalką, do tej pory sprawdza się i z Florką. Poranną pobudkę mieliśmy z głowy przy Ru, teraz musiałyśmy wprowadzić też stałą godzinę, bo starszą trzeba zawieźć do przedszkola. Florka więc budzona jest około godziny 7.15-7.30. Dostaje jeść, przebieram ją w dzienne ciuszki i po 8.00 wyjeżdżamy do przedszkola. Kolejnym stałym punktem jest spacer, wychodzimy około 11.00, po tak zwanym „drugim śniadaniu”. Jak pada i jest brzydko to wychodzimy chociaż na taras. Zazwyczaj wtedy mała ucina sobie drzemkę, taką dłuższą i to jest mój czas na pisanie. Po 14.00 jest nasz czas na zabawę, Rozalka wraca z przedszkola i spędzamy czas razem.
Co się zmieniło?
Przyznam się wam, że wyobrażałam sobie, że zmiany będą większe. Bałam się jakim dzieckiem będzie Florka. Wiele osób mówi, że drugie dziecko jest totalnie inne od pierwszego. W naszym przypadku się to nie sprawdziło. Florka pod względem temperamentu bardzo podobna do starszej siostry. Mało śpi w dzień, dużo śpi w nocy, potrzebuje czyjejś uwagi i lubi się przytulać. A ja cieszę się, że dziewczyny są do siebie tak podobne, bo takie dzieciaki jak one znacznie ułatwiają macierzyństwo. Jeśli jestem zmęczona – to po całym dniu, ale nigdy nie po nocy. Nie potrzebuje dożylnie podawać sobie kawy, a w zasadzie to od 6 tygodni piję ją okazyjnie i raczej dla smaku niż z potrzeby. Nadal bez problemu daję radę posprzątać dom, zrobić obiad, poprasować ubrania, poczytać książkę i napisać coś na blogu. I wiem, że nie każda z nas ma takie szczęście, że dzieciaki dają popalić, mają kolki, na które nikt nie ma wpływu, źle przechodzą ząbkowanie lub wiszą na piersi w zasadzie całą dobę. Ale jestem pewna, że mimo zmęczenia wszystkie jesteście tak samo szczęśliwe, że macie takie a nie inne dzieciaki.
*
*
*
************************************************************************************************************
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.