Wiadomo było, że nie wytrzymamy długo bez futrzaka. Ale nie sądziłam też, że zdecydujemy się tak szybko. Strata naszego Miśka była trudna dla całej rodziny, a szczególnie dla Rozalki. To ona każdego dnia płakała za psem, z tęsknoty. Płakała w domu, płakała w przedszkolu, płakała rano i wieczorem też płakała. Zdarzało się nawet przez sen płakać i wołać „Misiu”. To było dla nas, jako rodziców, szczególnie trudne. Dlatego postanowiliśmy nie czekać do wiosny.
Riko – pies
Mała, zaledwie 4 kilogramowa kulka, pojawiła się w naszym domu początkiem stycznia. Szymon przywiózł go wcześnie rano, kiedy Rozalka jeszcze spała. To była dla niej niespodzianka, bo o ile widziała wcześniej wszystkie szczeniaki, o tyle nie miała pojęcia kiedy konkretnie ten jeden znajdzie się u nas. Riko początkowo był przerażony nowym miejscem, ale Rozalia zajęła się nim wyjątkowo dobrze. Przytulała, głaskała, nawet dawała swoje przytulanki. W zasadzie oswajanie psa z nowym miejscem wzięła w swoje ręce. Pilnowała by miał ciepło, przynosiła mu zabawki, siedział obok niego, gdy przerażony nowościami nie chciał jeść. Full serwis.
Rozalia – pani
Pierwszego dnia pobytu psa w naszym domu, Rozalka nie chciała iść spać. Bała się, że rano wstanie i nie będzie Riko. Przez pierwsze dni budziła się rano z pytaniem „gdzie Riko?”. To pewnie dlatego, że jeszcze na świeżo miała w sobie stratę poprzedniego. Na szczęście teraz już wie, że psu nic nie grozi i zostanie u nas, więc chętnie włącza się w inną pomoc. Wypuszcza go na podwórko, wpuszcza kiedy wraca, pilnuje, żeby wysuszył się w przedpokoju, sprawdza czy ma odpowiednią ilość wody. Próbuje nawet uczyć go podstawowych komend i, co zabawne, psiak słucha bardziej jej niż Małżona.
Przyjaciele
Nie da się ukryć, że człowiek i pies to połączenie idealne. Dla mnie dom bez psa jest jakiś taki pusty. Od prawie dwóch miesięcy nasz dom wypełniony jest szczekaniem, piskami, szaloną zabawą, ale też radością. Riko jest nasz rodzinny, nie nasz – rodziców, nie Rozalki – dziecka. Obowiązki jakie nakłada na nas posiadanie psa wypełnia każdy. Oczywiście w takim stopniu, w jakim jest to możliwe. Oznacza to tyle, że najwięcej robię ja – zdziwieni? Na pewno nie. Podział jest prosty, do Szymona należy poranne karmienie, do mnie popołudniowe i wieczorne. Wypuszczanie na dwór to już sprawa losowa, kto jest najbliżej ten załatwia sprawę. Jednak to co cieszy mnie najbardziej to więź jaka rodzi się między Rozalką i Riko. Na razie to tylko dwoje dzieci, ale wierzę, że niebawem przerodzi się to w wyjątkową relację. Już teraz widzę, że wobec siebie zachowują się zupełnie inaczej niż każde z nich wobec nas.
A Wy macie w domu jakieś zwierzaki? Pochwalcie się w komentarzach.
W kolejnym wpisie opowiem Wam trochę o rasie, czyli berneńskich psach pasterskich i podpowiem jak wybrać idealną rasę psa dla siebie i swojej rodziny.
.
.
.
************************************************************************************************************
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad
i udostępnisz go dalej.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.