Od jakiegoś czasu wśród społeczeństwa obserwuje się stale rosnący eko-trend. Wpisuje się w niego nie tylko segregacja śmieci, ograniczenie zużycia plastiku czy zmiana samochodu na rower. Równie mocno ekologia wchodzi w życie młodych rodziców i coraz więcej osób decyduje się na wielopieluchowanie. Dla niektórych brzmi to przerażająco, dla innych głupio, jeszcze inne osoby są tym zafascynowane i z radością używają pieluch wielorazowych. Ja chciałabym opowiedzieć o tym, jak rozpoczęła się i jak wygląda teraz nasza przygoda z wielorazówkami. Nie będę się wgłębiała w tematy takie jak rodzaje, możliwości, sposoby prania i tak dalej – nie mam aż takiej wiedzy i doświadczenia. Jednak chciałabym podzielić się swoimi spostrzeżeniami jako totalny laik w temacie jakim jest wielopieluchowanie.
Czy wielopieluchowanie jest trudne?
Moim zdaniem na początku tak. Kiedy wypożyczyłam pakiet z sosnowieckiej Pieluchoteki miałam wrażenie, że Weronika mówi do mnie w obcym języku. Opowiedziała mi o tym jakie pieluchy dostanę, jakie są wkłady, jak trzeba je wkładać, składać i zakładać. Pokazała różne rodzaje, powiedziała który na jakie okazje, co na noc, co na dzień, na wyjścia na spacer. A ja miałam wrażenie, że zanim dotrę do domu, to już wszystko mi się pomiesza. Na szczęście nie było aż tak źle. Nie było też łatwo, ale kiedy spokojnie usiadłam, rozłożyłam dookoła cały zestaw to powoli zaczęło mi się rozjaśniać w głowie.
Dwa tygodnie zabawy
Przez 14 dni mogłam bawić się w wielopieluchowanie. I się bawiłam. Przez te dwa tygodnie sama nie wiedziałam czy mi się podoba, czy nie. Czy to ma sens czy nie ma. Wiadomo, miałam w głowie różne myśli: które z tych pieluch są najlepsze, które najwygodniejsze, czy to się sprawdzi na dłuższą metę, czy wkłady wyschną szybko w zimny dzień? Rozumiesz, taki typowy stan kiedy coś byś może chciała spróbować, ale nie masz pewności. Przez te dwa tygodnie nie udało mi się przekonać do założenia wielorazówki na noc. Miałam też szczęście, że żadna kupa nie trafiła do środka tylko do nocnika lub jeszcze do pampersa po nocy.
Jakby podsumować całe te testowanie i zabawę w wielopieluchowanie to muszę szczerze powiedzieć, że ma to sens. Wypożyczony zestaw miałam do dyspozycji przez dwa tygodnie maja. Po jego zwróceniu cały czas chodziłam dookoła tematu jak pies koło jeża. Miałam mnóstwo dylematów. No bo tak:
– Florka jest już bliżej niż dalej od odpieluchowania,
– musiałabym wydać około 300-400 zł na zestaw jaki by mi pasował,
– musiałabym jednak to wszystko prać,
– a co jak się nauczy korzystać z nocnika szybciej niż mam w planie ja?
Jak wielopieluchowanie wygląda w praktyce
Na początku musimy troszkę zorientować się w pieluchach. Można wybrać pieluchy gdzie wszystko jest w jednym, kieszonki, otulacze i pewnie coś jeszcze. Ja muszę przyznać, że skorzystałam tylko z tych trzech opcji. Pieluszki AIO (all in one) średnio do mnie przemówiły. Po zmoczeniu trzeba prać całość, przy czym otulacz wysychał szybciej niż język wkładany w środek. Kieszonki były już lepszą opcją, wkład instaluje się pomiędzy warstwą zewnętrzną, a tą, która przylega do ciała. Wkłada się go jak do kieszonki. Też po zmoczeniu całość do prania. No i opcja, która zdecydowanie przypadła mi do gustu – wkład i otulacz. Powiedziałam sobie, że jeśli miałabym kupić pieluchy wielorazowe to tylko w takim zestawie. Przy dobrych wiatrach otulacz można zakładać na cały dzień, a wymieniamy tylko wkłady. Po szczegółowe informacje na te tematy odsyłam dalej. Ja nie mam na tyle kompetencji i wiedzy. Znajdźcie lokalną Pieluchotekę, tam dowiecie się wszystkiego.
Co zdecydowałam?
Chodziłam koło tematu dwa miesiące. Przy każdej kolejnej paczce z pieluchomajtkami rozmyślałam, że przecież skoro paczka kosztuje 20 zł, to na allegro mam już jeden otulacz w tej cenie. W miesiącu wydaje na pieluchomajtki średnio 140 zł. To prostym rachunkiem kupie za to dwa otulacze i 10 wkładów. Zestaw na dwa dni!! A jak zamiast mikrofibry wybiorę tańszą alternatywę jaką jest tetra to już w ogóle. Zerknęłam więc do szuflady, w której leżało jeszcze 9 pieluch tetrowych, które używałam w niemowlęctwie Florki na wypadek ulania. Zamówiłam jeden otulacz na próbę. Zdecydowałam, że spróbujemy. Ewentualnie stracę 20 zł plus przesyłka. Jeśli będzie ok, to sprawdzę Marketplace i OLX, dokupię co trzeba. Więc teraz poproszę o trzymanie kciuków, bo zaczynamy zabawę w wielopieluchowanie. Jednorazówki zostawię póki co na noc.
Od tygodnia Florka w ciągu dnia biega w tetrze. A ja w wolnych chwilach przeglądam internet, by jednak dowiedzieć się więcej o wielopieluchowaniu. Szukam dodatkowych otulaczy i wkladów, które będę mogła używać zamiennie z tetrą, lub wspólnie na dłuższe wyjścia. Jeśli wielopieluchujecie swoje dzieci to chętnie posłucham waszych rad, przemyśleń i podpowiedzi.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.