Od prawie trzech tygodni większość z nas musi zmierzyć się z większymi zakupami robionymi rzadziej. Wiele osób wcześniej robiło zakupy raz w tygodniu, ale są i tacy, którzy do sklepu szli lub jechali codziennie. Również całe grono osób nie robiło wielkich zakupów, nawet tych raz w tygodniu, ponieważ sami jadali w pracy lub na mieście, a dzieci w placówkach oświatowych. Teraz zalecenia są takie, by wychodzić z domu jak najrzadziej i w miarę możliwości załatwiać zakupy szybko.
Kto ma dzieci w domu, ten wie, że jeść one muszą, a ponadto brak szkoły jakoś dziwnie zwiększa apetyt. Zauważyliście to? Moje dziewczyny nagle są głodne 8 razy dziennie i ciągle im mało – nie wiem jak to możliwe. Ale no, nieważne. Dziś sprzedam wam moje patenty zakupowe. Stosuję je już od lat. Kiedy z rynku zniknęła Alma (do dziś po niej płaczę) musiałam przeorganizować swoje zakupy. Przede wszystkim musiałam pojechać do sklepu. Szybko okazało się, że w dyskontach wydaję dużo więcej niż w podobno drogiej Almie. Postanowiłam sprawdzić inne sklepy i znalazłam swój ulubiony. Przeanalizowałam to i owo, więc teraz robię zakupy osobiście, ale systemem jaki wypracowałam kupując w Almie.
Jak mądrze ogarnąć zakupy
Wspomniałam, że kiedyś kupowałam w Almie. Robiłam wtedy listę, podobnie zresztą postępowałam wybierając inny sklep, ale to w Almie zawsze płaciłam mniej. Szybko doszłam do tego, że lodówka jest pełna, a wydana kasa niewielka ponieważ ściśle trzymałam się listy. Zdziwiły mnie pierwsze zakupy po zamknięciu tych delikatesów. Pojechałam do znanego dyskontu z owadem w nazwie i wydałam… prawie DWA RAZY WIĘCEJ! A w lodówce było nadal więcej światła niż jedzenia. Zaczęłam sytuację analizować, kolejnym razem pojechałam do innego dyskontu, później do najbliższego w okolicy marketu, zahaczyłam o zakupy w Auchan, Carrefur i zaczęłam myśleć. Wprowadziłam sobie pewien system – taki, który dla mnie jest najwygodniejszy i wróciłam do stanu zakupowego jaki osiągałam kupując w Almie.
Jak zrobić zakupy dla 4-osobowej rodziny na około 10 dni?
Wstępna lista obiadowa
Celowo używam słowa wstępna, bo u nas nie sprawdza się całkowite planowanie posiłków. Gotuję najczęściej w TM, są zupy, które starczą nam na dwa dni, są takie, które znikają od razu. Dlatego planuję posiłki mniej więcej, bez konkretnego menu na poszczególne dni. Wiem co lubi moja rodzina, wiem co z pewnością zostanie zjedzone. Dzięki temu jest o tyle prościej, że nie kupuję rzeczy, których nie wykorzystam.
Lista zakupów
Moim zdaniem w robieniu listy zakupów najgorszy jest pośpiech. Dlatego kiedy wracam do domu i rozpakuję to co kupiłam, przyklejam na lodówce kartkę – pustą. Na bieżąco zapisuje na niej to co się skończyło lub skończy w najbliższych dwóch, trzech dniach. Dzięki takiemu podejściu szanse, że czegoś zapomnę są naprawdę znikome. Mając taką listę pod ręką i widząc co jest w domu wymyślam takie dnia, żeby wykorzystać produkty na maksa.
Gazetka promocyjna
We wtorki wieczorem pojawia się gazetka promocyjna na kolejny tydzień, zawsze do niej zaglądam i sprawdzam jakie produkty z mojej listy są objęte promocją. Ponieważ zakupy robię w jednym sklepie to doskonale znam asortyment, poszczególne marki i często składy produktów. Wiem co wybierać i na jakie produkty patrzeć. Do mojej listy dopisuję firmę i cenę produktu, dzięki temu przy półce mogę je porównać i wiem, żeby zwrócić na to uwagę przy kasie.
Wypisanie listy alejkami
To mój patent na zrobienie zakupów w krótkim czasie. Znam rozkład sklepu tak, że mogłabym robić zakupy z zamkniętymi oczami. Normalnie podjeżdżam na parking około 8.30, do auta wracam o 9.00. Wejście do sklepu, zrobienie zakupów, zapakowanie ich przy kasie i powrót zajmuje mi pół godziny – robiąc to bez pośpiechu. Myślę, że teraz byłabym w stanie kupić wszystko w 20 minut.
Ponowna analiza listy
To ostatni krok przed wyjściem z domu. Zerkam na listę i upewniam się, że jest wszystko. Następnie zbieram dwie, trzy siatki, kartę lojalnościową, długopis i wychodzę z domu. Dzięki karcie zbieram punkty, można je wymienić na dodatkowy rabat 5%. Poza tym gazetka daje mi dodatkowe rabaty tygodniowe, np. 20% na cały dział piekarnia, albo 20% na wędliny wędzone czy ryby.
To się sprawdza
Stosuję taki system zakupów już od kilku lat. Standardowo robię zakupy co 7-9 dni. Zwiększając, tylko odrobinę, ilości produktów kupowanych regularnie jestem w stanie wydłużyć czas między jednym a drugim wyjściem do sklepu od 10 do nawet 14 dni. Co ważne w zakupach biorę pod uwagę także zachcianki, takie jak słodkości. I tak sobie myślę, kiedy patrzę na to co teraz dzieje się w sklepach, że gdyby każdy miał taki system zakupów to kolejki byłby mniejsze, a czas jaki spędzamy w markecie krótszy.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.