Coraz częściej opadają mi ręce. Mamy dostęp do informacji, mamy media, które ten przepływ informacji ułatwiają. A jednocześnie mamy coraz głupsze społeczeństwo. Chcemy gonić za lepszym życiem, za gadżetami, pokazać się, a jednocześnie zapominamy o wielu ważnych choć może przyziemnych sprawach.
Bezpieczeństwo
Doskonale wiesz, że działam z Fundacją Kocham Zapinam, robimy co w naszej mocy, by docierać do ludzi i zwiększać ich świadomość w zakresie bezpieczeństwa. A mimo to na każdym kroku spotykamy się z bezmyślnością. Bezmyślność ta tłumaczona jest w tak głupi sposób, że czytając wywody tych osób boli wszystko. Kilka dni temu na jednej z grup trafiłam na ciekawą dyskusję. Pewna mama polecała coś jak stoliczek, montowany do zagłówka przedniego fotela. Wiecie, jak w samolotach. Ochy i achy, bo dziecko ma i picie pod ręką i nawet telefon. Znalazło się tam grono mam, które zwróciły uwagę na bezpieczeństwo. Przytoczyły bardzo rzeczowe argumenty, nic wyssanego z palca. Jednak okazało się, że te osoby, które myślą logicznie i zdają sobie sprawę z pewnych zagrożeń, które chcą te zagrożenia minimalizować są po prostu wariatkami, nadopiekuńczymi mamusiami, które z pewnością nigdy nie odbyły dalszej podróży z dzieckiem.
I być może bym się teraz nie uzewnętrzniała, gdyby nie fakt, że mamy naprawdę głupie społeczeństwo. Społeczeństwo dla którego od bezpieczeństwa dziecka pod szkołą jest 20 sekund zaoszczędzonego czasu. Dla którego ważniejsze od bezpieczeństwa w podróży jest to by dziecko siedziało cicho i się nie odzywało.
A może to ja otaczam się jednak ludźmi, którzy prezentują inny poziom myślenia i dlatego takie gadanie i tłumaczenia mnie denerwują?
Literatura? Bynajmniej…
Kilka dni temu w internecie zawrzało za sprawą pewnej książki. Można było w niej znaleźć rad na temat tego jak karać niemowlęta, jak bić dzieci, by nie było widać. Wreszcie jak to robić, aby przypadkiem źli sąsiedzi nie donieśli odpowiednim organom. Zagotowało się we mnie ponownie. Zagotowało się tak, że przez myśl przeszło mi:
Rany, po co to wszystko? Po co nauka, obserwacje, badania,rozwój, powstawanie fundacji, walka o prawa człowieka i dziecka. W jakim celu to wszystko, skoro nie brakuje na tym świecie ludzi do których nie trafia absolutnie nic?
Od 2010 roku w Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym widnieje zapis wprowadzający ZAKAZ stosowania jakichkolwiek kar cielesnych wobec dzieci przez osoby wykonujące władzę rodzicielską oraz sprawujące opiekę lub pieczę nad małoletnim. Mówi się o tym naprawdę dużo i powtarza wyniki badań nad dziecięcym mózgiem. Dlaczego w takim razie ktoś dopuścił do druku i sprzedaży taką pozycję? Pozycję, która wręcz nakazuje bicie dzieci już od okresu niemowlęcego. Ponad to autor niejednokrotnie przywołuje tam imię Boga. A idź pan w ch… z taką religią, która nakazuje mi bić własne dzieci.
I czasem mam dość
Kiedy czytam dyskusję, gdzie w kontrze do argumentu rzeczowego stawiane jest „kiedyś to było tak i tak” obawiam się czy kiedykolwiek coś się zmieni. Gdy trafiam na rozmowę, w której druga strona nie ma żądnego argumentu by poprzeć swoje zdanie myślę, czy w ogóle jest sens się odzywać. Z góry wiadomo, że w mózgu takiej osoby są szczelnie zamknięte drzwi, których niczym nie otworzymy. A w sytuacji, w której czytam, że „dzieci trzeba bić, bo teraz tylko to bezstresowe wychowanie” to zastanawiam się jak wiele wody musi jeszcze upłynąć, by zmienić podejście ludzi do innych ludzi.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.