Krzesełko do karmienia nie jest produktem pierwszej potrzeby. Wielu rodziców radzi sobie bez niego, wielu kupuje co najtańsze lub to co ładnie wygląda. Obecnie przerabiam już trzecie krzesełko do karmienia. Wydaje mi się, że wiem co jest dla mnie ważne przy wyborze tego mebla. W poniższym artykule opowiem o plusach i minusach krzesełek, które miałam. Przybliżę też to, z którego jestem najbardziej zadowolona, powiem też dlaczego.
Krzesełko do karmienia
To mebel, którym zaczynamy interesować się w okolicy 6 miesiąca życia naszego dziecka. W tym czasie rozpoczyna się rozszerzanie diety malucha, dlatego tak ważne jest, by krzesełko do karmienia było wygodne i spełniało nasze oczekiwania. Do tej pory miałam 3 krzesełka. Pierwsze z nich to Caretero Magnus – duże plastikowe krzesełko, z regulacją pochylenia. Regulacja była dobrą opcją, gdy robiłam obiad i jednocześnie chciałam mieć Rozalkę na oku. Zdarzało się wtedy, że zasypiała w krzesełku. Plusem była podwójna tacka, którą łatwo mogłam zdjąć do umycia. Jednocześnie tacka była minusem, bo przy rocznym dziecku wysoko – niewygodnie do samodzielnego jedzenia, poza tym trudne do utrzymania w czystości. Miało mnóstwo zakamarków, w których chowały się resztki. Dlatego szybko zakończyłyśmy jego używanie. Florka dostała słynne krzesełko Antilop z Ikea. Zasadniczo ma ono same plusy – łatwo się myje, jest tanie i lekkie. Niestety nie można go złożyć, zajmuje sporo miejsca i nie ma podparcia dla nóżek.
Od jakiegoś czasu używamy krzesełka Safety1st Nodik i to spełnia wszystkie moje wymagania.
Krzesełko Safety1st Nodik
Ponieważ lubię sprawdzać nowości zdecydowałam, że krzesełko do karmienia Nodik jest warte przetestowania. Tym bardziej, że za kilka miesięcy znów będziemy z niego regularnie korzystać. Testerką została oczywiście Florka.
Oto lista plusów krzesełka, które znalazłam podczas użytkowania:
Przyjeżdża do nas w całości. Nie trzeba nic składać, ani skręcać, po prostu wyciągamy je z opakowania i jest gotowe do użycia. Jedyne co musimy „poskładać” to nałożenie poduszki, a to żadne składanie.
Ma podparcie dla nóżek dziecka. Wiem, że wielu rodziców dorabia sobie takie podparcie do krzesełek z Ikea, ale nie o to chodzi, żeby – jak mawia mój mąż – „rzeźbić”, ale o to, by było bezpiecznie. O tym jak bardzo ważną sprawą jest podparcie nóg pisałam przy okazji podnóżka KneeGuardKids.
Krzesełko posiada trzypunktowe pasy bezpieczeństwa. Jest to rozwiązanie dobre, zwłaszcza gdy dziecko je, a my krzątamy się jeszcze po kuchni. Dwuletnie dziecko, które samodzielnie je jest w stanie wyjść z krzesełka samodzielnie. Natomiast szczerze powiem, że rzadko korzystamy z pasów. Florka je sama w zasadzie od samego początku, więc gdyby się zaczęła krztusić to muszę mieć szansę szybko ją wyciągnąć.
Krzesełko do karmienia Safety1st Nodik ma świetny design. Pasuje do naszej kuchni i stołu. Dzięki temu nie rzuca się w oczy, a wygląda prawie jak komplet z resztą. Posiada wygodną tackę dla mniejszych dzieci. Tacka jest mocowana na stałe, więc nie mamy problemu co z nią zrobić, kiedy już przestaje być używana.
Kiedy nie potrzebujemy krzesełka możemy je łatwo złożyć na płasko i schować. A do tego krzesełko jest łatwe do utrzymania w czystości. Nie znajdziemy tu zakamarków, z których ciężko wydobyć jedzenie. Czyści się je bardzo przyjemnie.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.