Zanim stanęłam przed faktem posiadania pierwszego, w pełni mojego, osobistego psa o szkoleniach myślałam w kategorii „widzimisię”, „zabawy dla bogaczy”. Bo przecież co to za filozofia kupić szczeniaczka, małą puchatą kulkę i po prostu go wychować? Wiele z nas radzi sobie z dziećmi, a z psem sobie nie poradzimy? W teorii wszystko wydaje się proste. Z praktyką jest często inaczej.
Miłe złego początki
Przynosimy do domu szczeniaka. Wszyscy są zachwyceni, głaszczą, przytulają, noszą na rękach. Szczeniak dużo śpi, więc tak naprawę karminy go i wyprowadzamy na dwór. Jest miło. Przychodzi jednak dzień, kiedy nasz maluch zaczyna zostawać sam w domu. Śpi coraz mniej, ale za to zaczyna się nudzić. Być może po powrocie z pracy zastaniemy poszarpane firanki, oślinione obuwie czy poduszkę, która dziwnym sposobem zrobiła BOOM! Do tego maluch skacze na ciebie, ciesząc się z tego, że w końcu jesteś w domu, brudzi wyjściowe ubranie i na pewno dziwi się dlaczego go opieprzasz. Riko nie był wyjątkiem w tej kwestii. Potrafił sobie znaleźć zajęcie nawet w przedpokoju, w którym miał tylko matę, miskę z wodą, kocyk i kilka swoich zabawek. Otwarcie szafki z butami nie było dla niego problemem. W tym właśnie momencie przyznałam się sama przed sobą, że przyda mi się szkolenie. Dobrze widzicie, szkolenie tak naprawdę było dla mnie, i moim zdaniem tak trzeba podejść do tego tematu. Jeśli to wasz pierwszy pies to warto wiedzieć co robić, a czego nie. Jeśli kolejny to warto poznać inne psy i przy okazji socjalizować psa pod okiem specjalisty. Taka osoba wyłapie błędy jakie popełniacie, dzięki czemu wychowanie psa pójdzie wam sprawniej.
Psie przedszkole – szkolenie dla szczeniaków
Przedszkole ma tak naprawdę więcej z zabawy niż typowej nauki. Chodzi o to, by w psie wyrobić pewne odruchy, takie jak reakcja na imię, skupianie uwagi na nas, przybieganie na komendę. Wszystko to okraszone jest dużą dawką zabawy z innymi szczeniakami. Psie przedszkole to takie szkolenie, którego zadaniem jest wypracowanie relacji między właścicielem a psem. To szkolenie, które poza uczeniem podstawowych komend oswaja psa z różnymi sytuacjami. Z innymi psami, które często są w innym rozmiarze (Riko zaczynał jako najmniejszy gabarytowo szczeniak, skończył jako największy, a to tylko 5 tygodni), z takimi czynnościami jak czesanie, czyszczenie uszu oczu, suszenie. To również oswajanie psa, a może bardziej pokazanie jak oswoić psa z dźwiękiem suszarki, z grzmotami, z odkurzaczem czy mikserem. Dla mnie przedszkole było czymś fantastycznym, nie sądziłam, że aż tylu rzeczy o psach nie wiem. A przecież w domu zawsze były psy i zawsze były grzeczne i dobrze wychowane. Psie przedszkole pokazało mi jak mało wiem, mimo dużej ilości przeczytanych książek i artykułów. Teoria a praktyka w tym wypadku nie szła ze sobą w parze.
Szkolenie podstawowe posłuszeństwo
To szklenie dla starszych psów, i znów czas pokazał, że w przypadku dużej rady przedszkole to nie wszystko. Bo kiedy w drzwiach wita cię 40-kilogramowy misiek łatwo stracić równowagę. Kiedy na spacerze ten sam misiek zobaczy coś ciekawego to wyglądasz tak:
Pytanie brzmi czy to ci odpowiada, czy chcesz aby spacery były dla ciebie karą, czy wolisz, żeby był przyjemnością i dla psa i dla ciebie? Ja zdecydowałam, że skoro dostępne jest takie narzędzie jak szkolenie, to trzeba z niego skorzystać dla dobra psa, i swoich stawów przy okazji. Oczywiście nie jest to tak, że odwalicie 10-15-20 godzin szkolenia i z szalonego psiego nastolatka zrobi się aniołek. Szkolenie to pierwszy krok, całą resztę trzeba zrobić samemu. Każdego dnia bez wyjątku trenować, powtarzać komendy, powoli rezygnować z nagradzania smaczkami. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i spokój.
Jeszcze dwa miesiące temu myśleliśmy, że wyjdziemy z siebie. Riko sprawiał wrażenie jakby zapomniał, z dnia na dzień, wszystkiego czego się nauczył. Skorzystałam z okazji, że jestem teraz w domu i poświęciłam mu więcej uwagi niż gdybym pracowała. Efekt jest taki, że w jego zachowaniu nastała duża poprawa. Co prawda nadal skacze na gości ciesząc się jak szalony, ale i nad tym pracujemy intensywnie. W końcu jako niespełna roczniak ma jeszcze prawo do odrobiny szaleństwa. Chociaż w sumie słyszałam, że berneńczyki to wieczne szczeniaki.
.
.
.
************************************************************************************************************
Jeśli spodobał Ci się ten wpis będzie mi niezmiernie miło, gdy zostawisz po sobie ślad
lub udostępnisz go dalej.
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na facebook oraz instagram.