Na pewno każda z Was (ja też) podczas ciąży i pierwszych miesięcy życia dziecka chciała dowiedzieć się jak najwięcej o wychowaniu, o postępowaniu z maluchem, o rozwoju dziecka. Na pewno każda z Was (ja też) sięgnęła chociaż raz po jakieś poradniki. Jeśli nie z chęci zdobycia wiedzy, to chociaż z czystej ciekawości.
Bo mimo, iż matka natura wyposażyła nas w instynkt, lubimy sprawdzać czy nasze domysły są w jakimś stopniu dobre. Szukamy też potwierdzenia swoich metod wychowawczych, przyklaśnięcia im. Dlatego właśnie sięgamy po poradniki. W dzisiejszym wpisie przybliżę wam te, które przeczytałam i krótko je opiszę. Zacznę od, moim zdaniem, najsłabszych.
1. Tracy Hogg „Język niemowląt” – książka tak ciężka i tak nic nie wnosząca do naszego życia jak oglądanie „Trudnych spraw”. Autorka próbuje sklasyfikować dzieci w kilka grup osobowościowych i sprzedać rodzicom złoty środek na każde niemowlę. W naszym wypadku jej metody kompletnie nie zdały egzaminu, a Rozalii nie da się jednoznacznie przypisać do żadnej z grup jakie Tracy Hogg przedstawia.
2. Tracy Hogg „Język dwulatka” – jestem w połowie lektury i szczerze mówiąc wątpliwe bym przeczytała całość. Ogarnę chyba tylko rozdział o odpieluchowaniu i na tym się skończy. Książka pisana charakterystycznym dla Tracy stylem, czyli nóż w kieszeni się otwiera.
3. Heidi Murkoff „Pierwszy rok życia dziecka” – bardzo fajny układ książki. Rozwój dziecka w pierwszym roku podzielony jest na miesiące. Mamy tu zaznaczone kiedy powinny odbywać się wizyty lekarskie, co będzie na nich się działo, jakie umiejętności w danym miesiącu dziecko może nabyć, jakie powinno oraz jakie prawdopodobnie nabędzie. Przydał mi się tu zwłaszcza rozdział o przygotowaniu zwierzęcia na przybycie nowego członka rodziny. A małżonowi o tym jak przewozić dziecko w samochodzie i jak dobrać odpowiedni fotelik.
4. Heidi Mukoff „Drugi i trzeci rok życia dziecka” – układ jest taki jak w części poprzedniej, co również do mnie przemawia. Mogę szybko i bez straty czasu odnaleźć w spisie treści to co akurat mnie interesuje.Podobnie do każdego miesiąca mamy przypisane umiejętności dziecka. Oczywiście musimy na nie spojrzeć trochę z przymrużeniem oka. Na przykład w 21 miesiącu (czyli tak jak Rozalia teraz) dziecko może umieć ułożyć wieżę z 4 klocków – my układamy wieżę z tylu klocków ile wytrzyma bez przewrócenia się, a z plastikowych budujemy całe domy (no młoda buduje, ja patrzę). W 21 miesiącu dziecko powinno też znać/używać około 50 słów – my mamy 10 razy mniej. Niemniej jednak lubię tą pozycję za porady krótkie i treściwe, czego nie można powiedzieć o Tracy Hogg.
5. Pamela Druckerman „W Paryżu dzieci nie grymaszą” – mój absolutny numer jeden! To jest pozycja, która idealnie odwzorowuje nasz styl wychowywania. Czytałam ją całkiem niedawno, bo było to jesienią, i miałam wrażenie jakbym czytała o nas. Okazało się, że to co ja robię instynktownie, jest świetnie opisane w tej pozycji. I czuję, że powinnam przeczytać ją jeszcze raz. Ale nie muszę, bo tu z pomocą przychodzi pozycja numer 6.
6. Pamela Druckerman „Dziecko dzień po dniu” – czyli poprzednia pozycja w pigułce. To samo, ale zebrane w punktach, krótkich punktach, bez osobistych doświadczeń autorki. Tą książkę muszę nabyć i postawić na półce, bo na pewno będzie używana często. Zwłaszcza, że stale przebywamy w fazie buntu.
7. Paulina Holtz „Luśka na planecie dziecko. Nieporadnik świadomego rodzica” – czyli ciąża i wychowanie z przymrużeniem oka. O tej książce pisałam TU.
A wy korzystacie z poradników? Może również macie swoje ulubione pozycje? Może łączycie informacje z różnych poradników, i wybieracie te, które dla was są przydatne?